
Wstęp
Stało się. 09.09.2025 świat zatrzymał się w miejscu – nie dlatego, że Apple ogłosiło nową erę technologii, ale dlatego, że internet został zasypany filmikami w stylu „Patrz, kupiłem iPhone’a 17 i rzuciłem nim o kafelki w łazience”.
Serio, jakbyśmy wszyscy na to czekali. Netflix, HBO, Prime Video – możecie zwijać interes. Najlepszy content już jest. Darmowy. Na Facebooku, TikToku i w zakamarkach YouTube.
I tak oto powrócił nam odgrzewany kotlet w panierce ze szkła i aluminium. Kotlet, który smażony jest co roku, odkąd Steve Jobs w niebie postanowił przewrócić się w grobie po pierwszym filmiku z serii „czy nowy iPhone rozbije się po upadku z 30 cm?”. Spoiler: tak, rozbije się. Zawsze.
Testy wytrzymałościowe – czyli narodowy sport
Kiedyś ludzie mieli skoki narciarskie, piłkę nożną, siatkówkę. Dziś mamy „drop test”. To taki nowy olimpijski sport XXI wieku:
- zamiast złotego medalu – złoty iPhone,
- zamiast sędziego – randomowy youtuber z brodą i mikrofonem za 19,99 z Allegro,
- zamiast hymnu narodowego – dźwięk szkła rozbijającego się o beton.
Czy to fascynujące? Nie. Czy to ogląda każdy? Tak.
Co ciekawe – w tych filmikach już nikt nawet nie udaje nauki. To nie są „badania”, to nie są „eksperymenty”. To jest współczesna wersja cyrku. Kiedyś tresowano niedźwiedzie, dziś tresuje się iPhone’y, żeby skakały z biurka.

„Najmocniejszy iPhone w historii” – cytując ulubione slajdy Apple
Prezentacja 09.09.2025 była jak zawsze – Tim Cook wyszedł, powiedział „najlepszy, najszybszy, najmocniejszy” i wszyscy klaskali jak foczki w zoo, bo ktoś rzucił rybkę.
Nikt się nie zastanawia, że to „najmocniejszy” powtarzane jest od 2007 roku, a jedyne, co naprawdę rośnie, to ceny.
A potem nagle – BUM! – internet oszalał, bo okazało się, że „najmocniejszy” oznacza „przetrwa trzy selfie, a potem rozpadnie się przy pierwszym spojrzeniu kota”.
Facebook zalany nagraniami
Co drugie konto wrzuca:
👉 „Spadł mi iPhone 17 z kanapy i już pajęczynka!”
👉 „Kupiłem 17 Pro Max i sprawdziłem, czy przeżyje spotkanie z młotkiem – spoiler: nie przeżył.”
👉 „To jest dramat, telefon za 10k, a nie wytrzymał uderzenia w szafkę nocną.”
A ja mam pytanie: kto normalny kupuje sprzęt za 10 tysięcy i celowo rzuca nim w ziemię?
Odpowiedź: internetowi gladiatorzy, którzy myślą, że rozbijanie telefonu to nowa forma sztuki współczesnej.
Odgrzewany kotlet na 17 sposobów
W ramach przypomnienia – Rok 2023 – iPhone 15 pęka.
Następnie – Rok 2024 – iPhone 16 pęka.
Pomyślmy – Rok 2025 – iPhone 17 pęka.
Plot twist: w 2026 iPhone 18 też będzie pękał.
To tak, jakby co roku robić newsa: „Uwaga! Ziemia dalej krąży wokół Słońca!”.
Ale nie, internet przeżywa, media piszą, a Apple sprzedaje kolejne folie ochronne po 199 zł. Biznes się kręci.

iPhone jako jajko niespodzianka
Kupujesz iPhone’a 17 i nigdy nie wiesz:
- Czy pęknie przy pierwszym selfie w lustrze?
- Czy przetrwa do pierwszego upadku ze stołu?
- Czy może rozpadnie się już podczas wyciągania z pudełka?
To jak kinder niespodzianka, tylko bez czekolady, a z ratą kredytu do spłacenia.

Nowy status społeczny: liczba pęknięć
Kiedyś wyznacznikiem prestiżu były: markowe auto, dom z basenem, zegarek Rolexa.
W 2025 roku prestiż liczy się inaczej – ile pajęczynek masz na ekranie.
- Jedna rysa? Amator.
- Pajęczynka na pół ekranu? Wchodzisz do ligi pro.
- Ekran tak rozbity, że wygląda jak mozaika z Kaplicy Sykstyńskiej? Brawo, jesteś influencerem technologicznym.

AppleCare+ czyli „ubezpieczenie od głupoty”
Apple wie, że ich sprzęt się rozbija. Dlatego wymyślili AppleCare+. To genialny biznesplan:
- Sprzedajemy kruche urządzenie za 10k.
- Sprzedajemy dodatkowe „ubezpieczenie” za kolejne 1500 zł.
- Kiedy klient rozbije telefon, sprzedajemy mu nowy ekran – w promocji tylko 2500 zł.
To nie jest ubezpieczenie. To hazard. AppleCare+ to kasyno, w którym gracz zawsze przegrywa, a krupierem jest Tim Cook w golfie.

Ironiczne porady dla posiadaczy iPhone’a 17
- Nie noś go w kieszeni. Jeansy to wróg.
- Nie używaj go na dworze. Kontakt z grawitacją grozi bankructwem.
- Nie używaj go w domu. Podłoga wciąż istnieje.
- Najlepiej nie używaj go wcale. Zostaw w pudełku, sprzedaj za 20k na OLX jako „nieotwierany, nowy, biały kruk”.
Testy przyszłości – co dalej?
Skoro już zrobiono: upadki na beton, rzuty młotkiem, zgniatanie w imadle, to co nas czeka w 2026?
- Test wytrzymałościowy: czy iPhone przeżyje przejechanie przez TIR-a (spoiler: nie).
- Test ogniowy: czy iPhone 18 wytrzyma wrzucenie do piekarnika na 200 stopni (spoiler: nie).
- Test kosmiczny: czy iPhone pęknie w próżni (spoiler: tak, ale NASA wrzuci na TikToka).
Alternatywy dla „drop testów”
Może zamiast rozbijać telefony, spróbujmy:
- zrobić test, ile memów powstanie w 24 godziny od premiery,
- sprawdzić, ile osób sprzeda nerkę, żeby kupić nowy model,
- policzyć, ilu influencerów wrzuci identyczne zdjęcie: „mirror selfie z nowym iPhone’em”.
To byłoby naprawdę odkrywcze.
Filozofia kruchości
Jest coś głębszego w tych filmikach. iPhone 17 to nie tylko sprzęt. To symbol – symbol kruchości ludzkiej natury.
Tak jak ekran pęka przy byle uderzeniu, tak i nasze marzenia pękają, gdy spojrzymy na stan konta po zakupie.
To już nie telefon. To manifest egzystencjalny. iPhone 17 – reminder, że nic nie jest trwałe. Ani szkło, ani nasza cierpliwość.

Podsumowanie
iPhone 17, 17 Pro i 17 Pro Max to cud technologii. Cud, że wciąż ktoś wierzy, że tym razem naprawdę będzie „najmocniejszy i najbardziej odporny”.
Ale spoko – za rok znowu będziemy mieli replay tego samego kabaretu. I znowu ktoś rozbije iPhone’a o krawężnik, a internet będzie udawał zaskoczenie.
I tak, do końca świata – albo do momentu, aż Apple zacznie robić telefony z betonu.

Zobacz również: Eurojackpot: jak sprzedać ludziom marzenie o willi w Hiszpanii za 12 zł
Odwiedź nas na Facebooku!





